W poszukiwaniu efektywności - 10 sprawdzonych sposobów!
Przez wszystkie lata pracy, zapewne każdy doświadczony programista zauważył moment w ciągu dnia, kiedy mimo szczerych chęci - “nic nie idzie”. Każda kolejna linijka kodu wydaje się być ciężarem nie do udźwignięcia, wrażenie “pustki” w głowie i myśli odpływające w siną dal… Warto się nad tym zastanowić, poszukać przyczyn i możliwych rozwiązań. Jak to było w moim przypadku? Co było przyczyną? Czy udało mi się rozwiązać problemy? I w jaki sposób? Już spieszę z odpowiedzią!
Poza programowaniem interesuję się również szeroko pojętą psychologią, dlatego szczególnie zaciekawiło mnie to zjawisko, dlatego postawiłem sobie za cel znalezienie źródła i rozwiązanie problemu. Nie wszystko było proste i oczywiste. Wertowałem artykuł za artykułem, badania za badaniami, poszukując możliwie “najlepszych sposobów” na poprawę efektywności swojej pracy. I wiesz co w tym wszystkim było najciekawsze? Że opcji są dziesiątki, sekti, jak nie nawet tysiące! Niestety nie każda działa, wiele z nich nie jest potwierdzonych naukowo. Kluczem do sukcesu jest próba, próba i jeszcze raz próba! Podjęcie próby każdego nowo odkrytego sposobu przez conajmniej kilkanaście dni (nie jednorazowo!) dopiero daje jasny obraz czy to nam pomaga czy nie. Według badań potrzeba conajmniej 14 dni, by dane podejście zaczęło wchodzić nam w nawyk i działać, tak jak byśmy chcieli. Bez tego, każdy “złoty środek” to tylko kolejna niesamowita treść, która na pierwszy rzut oka zdaje się idealnym rozwiązaniem dla nas. Niesety, informacja sama w sobie nie jest w stanie zmienić nic w naszym życiu i pracy, dopóki nie zaczniemy tego wykorzystywać i z tym żyć. Wyrobienie odpowiednich nawyków jest tutaj kluczem do sukcesu!
Pierwszym z niepokojących aspektów braku skupienia w pracy, który zacząłem dostrzegać była - sennośc i towarzyszący jej przez conajmiej jedną godzinę, bliski zeru - stan skupienia, szczególnie w okolicy południa. Jako że hobbystycznie od wielu lat interesuje się również kształtowaniem sylwetki (treningi, odżywianie, suplementacja), to zacząłem szukać przyczyn w regeneracji. Pierwszy na stole operacyjnym pojawił się sen i zadbanie o jego odpowiednią ilość i jakość. Niestety, mimo poprawy długości snu, prób unormowania godzin chodzenia spać i wstawania o różnych porach, czy obniżenia temperatury w sypialni - nie było znacznej poprawy. Dodatkowo zacząłem się irytować, że nie jestem w stanie wstać zgodnie z budzikiem np 6:00. Było to jedynie dowodem na to, że mój chrnotoyp na pewno nie obrazuje skowronka, a raczej niedźwiedzia, który lubi się wyspać i wstać po godzinie 8 ;) Nigdy łatwo się nie poddaje, więc lecimy dalej!
Następnie wziąłem pod lupę kaloryczność dzienną i tygodniową. Okres redukcyjny niesie za sobą pewne efekty uboczne, byłem tego świadomy. Będąc na “deficycie kalorycznym”, czyli dostarczając mniej pożywienia w ciągu dnia, niż organizm “przepala”, musi ograniczać pewne funkcje życiowe, w myśl zasady “coś kosztem czegoś”. Więc po zakończeniu redukcji zwiększyłem odpowiednio podaż kaloryczną, jednak problem nie znikał, wręcz przeciwnie, zaczął się pogłebiać w miarę większej ilości kalorii!
Dlatego przyszedł czas, by zabrać się za weryfikację stanu zdrowia! Mimo tego, że stale progresowałem na treningach i poprawiałem jakość swojej sylwetki, musiałem zajrzeć nieco “głębiej”. Zacząłem od badań krwi i analizy wyników, im bardziej w głąb, tym sytuacja była co raz bardziej jasna i finalnie zauważyłem, że moja tarczyca nie pracuje zbyt dobrze jak na mój wiek! Mimo tego, że wyniki były w “normach”, konwertowanie FT3 do FT4 oraz TSH w górnej granicy były jasnym sygnałem do niedoczynność tarczycy. Zaczałem z jeszcze większą skrupulatnością dbać o posiłki, które dostarczam organizmowi. Głównie postawiłem za cel, by jeść bardziej różnorodnie. Na tamten czas byłem żywym dowodem, że można być “wyciętym”, czyli mieć niski poziom tkanki tłuszczowej i jedząc wszystko, na co ma się ochotę. Wszystko się zgadza, da się, z jednym małym ALE - dopóki zdrowie pozwoli ;) Dlatego ograniczyłem produkty przetworzone, skupiłem się na większej ilości i różnorodności produktów, zacząłem spożywać więcej warzyw oraz owoców (by nie jeśc codziennie “Warzywnego Trio” z BiednejRonki). Do tego odpowiednia podaż płynów, częstsze, mniejsze porcje posiłków i wuala! Po kilku tygodniach zacząłem odczuwać znaczną poprawę!
Nie zabrakowało też prób przeróżnych suplemenetów. Celowo piszę o tym później, byś przypadkiem nie trafił na samym początku na “cudowne rozwiązanie” w formie jednej tabletki i nie zaczął tego stosować, zamiast w pierwszej kolejności zweryfikować sytuację i stan zdrowia :) Pojawiła się chociazby Aschwaghanda, preparaty zawierająceMelatoninę czy inne produkty bogate w minerały i zioła, które miały wpływać na popoprawę jakości snu i zdrowia. Fakt, wpływały pozytywnie na sen i samopoczucie, ale dalej to tylko suplement, który nijak nie rozwiązuje prawdziwego źródła problemu! Dlatego nie zalecam rozpoczynania próby rozwiązania problemu od tego typu produktów! Można łatwo się uzależnić od działania, a tego pragną firmy suplementacyjne, byśmy codziennie łykali kilkanaście tabletek, każdą na coś innego. W dodatku z czasem trzeba by było brać co raz więcej, ponieważ organizm niestety uodparnia się na działanie. Organizm, a głównie wątroba, nerki czy cały układ trawienny niestety nie jest na to obojętny i nie jest to do końca przebadane, jak nadmierna suplementacja może się odbić na ich pracy. Suplementy, szczególnie ziołowe często potrafią negatywnie wpływać wzajemnie na siebie. Tego typu produkty mogą się przydać okresowo, kiedy wiesz, że masz naprawdę ciężki dzień/dwa/tydzień ale później wszystko wróci do normy, a nie kiedy po prostu czujesz się cały czas źle i pietrzysz w sobie problemy.
Po “ogarnięciu” spraw zdrowotnych, zacząłem zastanawiać się, co mogę zrobić, by programować lepiej - efektywniej! Pierwszy wniosek - rozwój, czyli pogłębianie swojej wiedzy ze świata programowania. Zacząłem od przeglądania for dla programistów, z nadzieją na samo “mięso”, czyli materiały tęgich i doświadczonych mózgów! I tutaj napotkałem pierwsze zniesmaczenie, ponieważ w większości pojawiających się tematów nie brakuje “troli” czyli ludzi typu “wiem ale nie powiem”, którzy na stawiany problem odpowiadają “to sobie doczytaj”, czyli nie wnosi to nic, prócz frustracji. Jednak same stawiane pytania i problemy zachęcały mnie do refleksji i dawały nowy punkt spojrzenia na pewne tematy. Na fora zaglądam od czasu do czasu w poszukiwaniu “złotych grali” ale głównie przerzuciłem się na blogi, w nich często można znaleźć tematy napisane “ludzkim” językiem, gdzie brak żałosnych komentarzy sprawia, że znacznie przyjemniej zapoznaje się z nowymi informacjami. “Odkryciem roku” nazwał bym znalezienie aplikacji Medium, w której można filtrować artykuły według ulubionych kategorii. Jestem zachwycony do dziś tym odkryciem i bardzo często tam zaglądam w celu zaczerpnięcia nowej wiedzy lub odświeżenia starej ;) Polecam!
Mimo stałego rozwoju, nadal czasami miałem problem ze skupieniem. Dochodziło do tego, że po kilku minutach orientowałem się, że nie pamiętam zbyt wiele z tego, co przed chwilą przeczytałem. Zacząłem wdrażać różnego rodzaju rozwiązania, zaczerpnięte z książek, głównie o tematyce motywacyjnej. Było tego sporo, nie zamierzam walczyć z swoją pamięcią i na siłę przypominać sobie tego, co po prostu nie działało, więc opiszę to, co w moim przypadku miało, lub nadal ma sens i fajnie się sprawdza. Oto kilka z nich:
- Rozbijanie zadań na mniejsze - każdy doświadczony programista powinen to znać. Jest to moim zdaniem piękna sprawa, wymaga skupienia się na kwestiach kluczowych dla danego zadania i podzielenia ich na możliwe najmniejsze części, w obrębie których znacznie łatwiej się “zorganizować” i je rozwiązać. Często olbrzymie zadanie może przytłoczyć swoją objętością i bez podzielenia tego na mniejsze “klocki”, można łatwo wpaść w pułapkę, zacząć błądzić, szukając i tracąc czas z myślą “jak to w ogóle ruszyć”.
- Nie bierz telefonu kiedy idziesz do toalety! - kolejna z pozoru błacha sprawa. Wiele razy słyszało się powiedzenie, że właśnie tam, siedząc na tronie, powstają najlepsze pomysły… Nic bardziej mylnego! Dokładnie tak jest, ale warunkiem koniecznym jest to, byś poszedł tam sam z swoimi myślami, a nie z telefonem, który odciąga Twoją uwagę jak tylko się da. To było dla mnie przełomowym odkryciem! Przez wiele lat chodziłem do toalety z smartfonem w ręku, przez co traciłem skupienie, dodatkowo byłem bombardowany mało istotnymi tematami i zaczepiany pytaniami przez znajomych, a że jestem osobą, która nie lubi braku odpowiedzi - możesz się domyślić co było dalej :) W efekcie wychodziłem bardziej rozkojarzony niż przed wejściem. W dodatku traciłem sporo czasu, ponieważ zamiast iść i w spokoju załatwić swoje sprawy w 5 minut, przy okazji zastanowić się nad rozwiązaniem problemu, to potrafiłem siedzieć nawet 15 minut i dłużej! Aż czasami nogi drętwiały! Niech pierwszy rzuci kamień ten, który tak nie miał! :D
- A teraz uwaga, HIT ! Coś, co odmieniło mój stan skupienia w ciągu dnia i poprawiło znacznie jakość pracy to …. wyłączenie internetu w telefonie i odłożenie go poza zasięgiem ręki!. Tak! Wiele osób nie zdaje sobie z tego sprawy, ale w momencie kiedy nie możesz się skupić na pracy, wzrok wędruje po biurku i okolicy, szukając czegoś, co zagwarantuję chwilową przyjemnośćz. A co najczęściej masz pod ręką? Telefon, po którego sięgasz z myślą “a przejrzę tylko Facebooka, Instagram, Pocztę, może jeden filmik na YT…”. W tym momencie zamiast dać swojemu mózgowi odpocząć, który ma ograniczoną ilość przerobową - bombardujesz go dodatkową porcją informacji, w dodatku słabej, jak nie zerowej jakości! Co gorsza, po kilkunastu minutach orientujesz się ile czasu minęło i w nerwach siadasz do pracy bo “przydało by się coś w końcu napisać!”. Przez co niepotrzebnie zwiększasz ilość stresu, który negatywnie wpływa na jakośc Twojej pracy!
- Pomidor! - jest to coś takiego jak Pomodoro, czyli sposób organizacji i podziału pracy na cykle pełnego skupienia przez czas X oraz chwili przerwy przez czas Y, tą metodą szczególnie jestem zachwycony! W moim przypadku sprawdza się rewelacyjnie! Wcześniej wiele razy potrafiłem nie zjeść obiadu, mówiąc sobie “tylko to skończę”, gdzie finalnie zapominałem zjeść i zajęty pracą, z ledwo otwartymi oczami i spadającym skupieniem starałem się szukać idealnego rozwiązania! Na dłuższą metę, z punktu widzenia pracy i funkcjonowania organizmu jest to droga do zgubienia. Ja korzystam najczęściej z cykli 30/5, czyli 30 minut pełnego skupienia i 5 minut odejścia od komputera albo oderwania wzroku (chociażby spojrzeć przez okno i dać chwilę odpocząć umysłowi). Działa to rewelacyjnie! Początki były trudne, 30 minut mija bardzo szybko i nie raz chciałem doliczyć kolejne 30 minut, ale po dłuższym czasie stosowania widzę, że jasne ustalenie zasad i trzymanie się tego, dają wspaniałe rezultaty! Jestem w stanie znacznie efektywniej pracować w ciągu dnia, często odchodząc od komputera na chwilę, analizuję to co zrobiłem do tej pory lub co planuje zrobić, przy okazji napełniam kubek wodą i finalnie dzięki tym 5 minutom oszczędzam kolejne godziny(!), które zapewne bym stracił bez przeanalizowania sprawy “na spokojnie”! Nie jest to żaden wymysł magików bez pokrcyia, to potwierdzona badaniami metoda, która pozwala wykorzystać maksimum z możliwości naszego mózgu, nie wpędzając nas w róg strachu i nerwów! Według badań pozwala zwiększyć efektywność pracy o ponad 35%! Dlatego bardzo polecam!
- Wcześniej próbowałem jeszcze metody 90/10 czyli 90 minut pracy i 10 minut przerwy, ale niestety często 90 minut przy poznawaniu stale nowych możliwości i rozwiązań jest bardzo męczące, potrafi naprawdę “zapchać” umysł i przez 10 minut ciężko wrócić do stanu spokoju i “czystego” umysłu. Spróbować warto, szczególnie maniupulować czasem w różnych proporcjach. Przyda Ci się do tego prosta aplikacja odmierzająca czas i informująca o czasie przerwy, bez problemu znajdziesz ją na każdy system operacyjny! Bez tego zapomnij o kontroli czasu. Znam takich, co mówili “będę zerkał na zegarek i pilnował!”, jednak takie podejście już na początku ma kilka wad - po pierwsze, niepotrzebnie zajmuje umysł liczeniem czasu i zerkaniem na zegarek, po drugie, czas upływa bardzo szybko, przez co takie podejście jest podatne na “ślepą uwagę”, czyli mimo szczerych chęci, przeoczenie kluczowych momentów. Aplikacja zrobi to po prostu za nas, a my będziemy mogli przez ten czas skupić się w 100% nad zadaniem. Proste, prawda? ;)
- Drzemki - 10 do 15 minut. Świetna sprawa! Od dziecka marzyłem o tym, by “poleżaczkować” w południe. Przy naszym trybie pracy - głównie siedzący lub stojący (akurat jestem szczęśliwym posiadaczem regulowanego elektrycznie biurka) bardzo często dochodzi do napięć grup mięśniowych, które potrafią skutecznie rozpraszać i odpędzać od nas wszelkie próby skupienia. Krótka drzemka idealnie odpręża ciało i w tym czasie, z zamkniętymi oczami, daje możliwość przemyślenia i planowania kolejnych działań, co również jest potwierdzone naukowo, że wpływa bardzo pozytywnie na podniesienie jakości pracy! Jest to bezpośrednio związane z rozważaniami kilku możliwości, które na spkojnie możemy przeanalizować oraz wybraniem najlepszych z nich i przede wszystkim, zaplanowaniu drogi do rozwiązania! Widziałek kilka nowoczesnych biur, oferujących takie możliwości swoim pracownikom i za to bardzo szanuję! Pracując w 100% zdalnie, warto poświęcić nawet swój prywatny czas na drzemkę! Ja staram się korzystać kiedy czuję potrzebę, a kiedy czuje się dobrze, po prostu odpuszczam :) Jeżeli masz możliwość - spróbuj, w moim przypadku działa wyśmienicie (stosuje głównie wtedy, kiedy czuje się mocno przeładowany informacjami), dzięki temu zachowuje spokojny umysł, układam sobie wszystko w głowie, jestem pełen energii i gotowy do działania przez cały dzień! Ważne jest, byś nastawił zegarek/budzik! Pozwoli Ci to uniknąć nieprzyjemności związanych z przypadkowym zaspaniem :) Nie zalecam przekraczać 30 minut, ponieważ możesz wpaść wtedy w fazę snu głębokiego, co niestety przyniesie zupełnie odwrotny efekt od spodziewanego - budzik wyrwie Cie ze snu, w efekcie będziesz zmęczony i rozdrażniony. 10 do 20 minut MAX!
- Lista TODO - początkowo trudna do wdrożenia, ale z czasem wchodzi w krew i okazuje się być banalnie prosta! Korzystam z niej od dawna i świetnie pomaga organizować tematy do “ogarnięcia”. Dzięki temu nie trzymam wszystkiego na raz w głowie i jestem w stanie efektywnie dopinać temat za tematem, nie tracąc przy tym czasu na zastanawianie się “co to ja miałem jeszcze zrobić… ?”. Z listy TODO korzystam również w życiu prywatnym, dzięki temu, będąc dla przykładu ze znajomymi, mogę w pełni się skupić na rozmowie. W pracy natomiast poświęcam dosłownie 5 minut przed zakończeniem dnia na zapisanie tematów, które planuję/chcę zrealizować jutro i sprawdza się to wyśmienicie! Rano, kiedy siadam do komputera, zerkam na taką listę i od razu wiem, co mam robić, przechodząc bezpośrednio do działania, bez tracenia czasu i “zbierania myśli”, co jak zapewne doświadczyłeś - nie należy do najprostszych rzeczy, szczególnie kiedy jesteś zaspany z rana ;)
- Nie dopuść do przeciążeń! - tak jak zauważyłeś lubię czytać i rozwijać się, niemalże codziennie poświęcam pozostałą część dnia poza pracą na edukację i poznawanie tajników wiedzy z programowania, kształtowania sylwetki czy psychologii. Jednak nie można tak bez końca atakować swojego mózgu informacjami, bo w końcu najzwyczajniej w świecie, jak małemu dziecku, zacznie się to odbijać czkawką (problemem ze skupieniem) oraz może się zacząć “ulewać” (pogorszenie stanu zdrowia)! Dlatego bardzo ważne jest by zadbać o odpowiedni odpoczynek i nie “cisnąć” codziennie na 110%. I tutaj też zaskoczenie, odkąd zacząłem zapewniać sobie odrobinę więcej odpoczynku, na spokojnie, bez wchłaniania kolejnej dawki informacji, w końcu zacząłem odzyskiwiać skupienie, znacznie łatwiej i sprawniej mi się myśli! Także warto czasami wrzucić na luz i nie robić totalnie NIC! Często wtedy też rodzą się nowe, wspaniałe pomysły jako bonus!
- Rozgranicz miejsce pracy od miejsca relaksu - dopóki pracowałem w tym samym pokoju co śpię, praca nie wychodziła mi najlepiej, skupienie bardzko szybko zdawało się wędrować w stronę łóżka, zamiast w stronę rozwiązania problemu. Podobnie było z pójściem spać, zamiast się relaksować, patrzyłem na miejsce pracy i zastanawiałem się co i jak zrobić lepiej, zamiast najzwyczajniej w świecie dać swojemu ciału odpocząć! Finalnie ani nie pracowało mi się wybitnie dobrze, ani nie wysypiałem się najlepiej. Wszystko zmieniło się na ogromny plus w momencie, kiedy zorganizowałem miejsce na swoje biuro w osobnym pokoju - piekna sprawa! Tutaj przychodzę do pracy, uczę się, piszę do Was, a kiedy tylko potrzebuję chwili wytchnienia i odpoczynku, po prostu przenoszę się do innego pokoju! Proste, prawda? I przyznam, że przynosi to konkretne efekty, dzięki temu nie zabużam sfery prywatnej, sferą zawodową i odwrotnie.
- Rutyna - często słyszy się, że rutyna zabija i po części się z tym zgodzę, ale tylko w konkretnym przypadku, kiedy np codziennie tracisz czas na coś bezużytecznego (np. przeglądasz 127 profil na Instagramie). Warto wypracować swoją ruturynę w ciągu dnia, moją ulubioną jest początek dnia. Zawsze po przebudzeniu rano wypijam szklankę wody, przeciągam się, odwiedzam toaletę, obmywam twarz i ciało lodowatą wodą, siadam na rowerek stacjonarny, kręcę 15min cardio, jednocześnie czytając książkę. Następnie zjadam śniadanie, w międzyczasie przeglądając telefon. Sporo tego prawda? Jak zdążyłeś zauważyć, od razu po przebudzeniu nie sięgam po telefon! Moim zdaniem to gra też kluczową rolę, ponieważ dzień zaczynam na spokojnie, od tego co lubię, co sprawią mi przyjemność, dzięki temu codziennie mam dobry start dnia! Nie męczę swojego umysłu niepotrzebnymi informacjami, dzięki temu mam czas na przeczytanie kolejnego rozdziału, kolejnej książki :) Dwie pieczenie ne jednym ogniu! Skorzysta na tym zarówno ciało jak i umysł. Po telefon sięgam dopiero podczas śniadania i to już celowo, sprawdzając maile itp by ze spokojną głową i czystym sumieniem zacząć pracę! Także moim zdaniem o własnie taką rutynę warto zadbać, dobry początek dnia daje niesamowicie dużo energii, co przekłada się dodatkowo na dobry start dnia w pracy - siadam do komputera i jestem od razu gotowy do działania, nie muszę zbierać myśli przecierając oczy przez kolejną godzinę :)
Warto podkreślić, że nie ma idealnych reguł, które zadziałają na każdego! Są tylko dwa rodzaje: te, które zostały wymyślone na potrzeby kolejnej motywacyjnej książki (bez popracia w badaniach) w myśl teorii “bo brzmi dobrze”, oraz te, które zostały przebadane na odpowiedniej grupie osób i dające zaskakujące efekty! Moim zdaniem warto poświęcić trochę czasu i podjąć próbę wdrożenia szczególnie tych drugich :)
To by było na tyle :) Mam nadzieję, że któryś z wyżej wymienionych sposobów będzie w stanie pomóc również i Tobie! Tego Ci życzę, byś znalazł swoją oazę spokoju, indywidualny sposób na zwiększenie jakości swojej pracy, a dzięki temu zarówno Ty będziesz czerpał większą radość ze swojej pracy, jak i Twój pracodawca, kiedy zobaczy lepsze wyniki!
Jeżeli masz jakieś pytania lub chciałbyś wspólnie przeanalizować swoją sytuację - zapraszam do kontaktu, chętnie pomogę i postaram się pomóc w miarę możliwości czasowych :)